Ciężko porównać Kraków do Nowego Orleanu, choć tu i tu da się wieczorami zaobserwować na rzece barki tętniące muzyką. Nie trzeba być wybitnym geografem, by wiedzieć, że to spore miasto położone w błotnistym dorzeczu Missisipi kojarzone jest z kultem voodoo. Wielu twórców filmowych, dając upust swojej wyobraźni, snuło opowieści o leciwych szamanach zamieszkujących teren pobliskich mokradeł. Najodważniejsi śmiałkowie z duszą na ramieniu zapuszczali się w te niebezpieczne rejony, gdzie reżyserzy za większe zagrożenie od aligatorów i niepewnego gruntu pod stopami ukazywali szamanów voodoo. Kinematografia skutecznie wykreowała stereotypowy wygląd adeptów voodoo w głowach widzów. Pulchna Murzynka w chuście na głowie mieszkająca w starej chacie lub obłąkany starzec z siwą brodą, pozbawiony wzroku, przygotowujący mikstury z żab. Kraków mokradeł nie posiada, ma za to dzielnicę Nowa Huta, która jeszcze nie tak dawno biła rekordy przestępczości wśród wszystkich dzielnic kraju. Byłą stolicę Polski rocznie odwiedza wiele milionów turystów z całego świata, wielu w niej osiada na stałe. Mimo tak dużej frekwencji obcokrajowców głupotą byłoby sądzić, że w nadwiślańskim grodzie swoje korzenie zapuściło voodoo - nic bardziej mylnego. Wśród betonowych budowli Nowej Huty żyje jeden z niewielu kultywatorów Voodoo Bragga - Grem. Na naszym portalu udostępniamy Wam płytę
"Psiakrew" zespołu WOOFpaq, którego Grem się jest wokalistą, a poniżej mamy przyjemność zaprezentować przeprowadzony z nim wywiad. Panie i Panowie, przed Państwem Grem - artysta mający na koncie udział w około 70 podziemnych projektach. Zapraszamy do lektury.
Zdjęcie: Marcin Gałęziowski
WLX: Pierwsze moje pytanie jest dość dziwne, ale nie mogę go nie zadać. W swojej twórczości łączysz rap z wieloma gatunkami muzycznymi, ze sporym naciskiem na reggae? Ciekaw więc jestem, czy czujesz się bardziej MC czy może wokalistą?
Grem: Dobre pytanie. Myślę, że coraz mniej czuję się raperem, a coraz bardziej wokalistą. Zresztą kiedy ktoś mnie pyta, czym się zajmuję w ramach muzyki, odpowiadam, że jestem tekściarzem/wokalistą. Chcę na pewno łączyć cały czas oba sposoby przekazu, bo w obu się stale rozwijam. A cieszy mnie wiele gatunków muzycznych, więc pewnie będę chciał to, co robię, mieszać z kolejnymi.
WLX: Nie da się ukryć, że Twoje umiejętności wokalne budzą podziw i na pewno wielu raperów woli Cię zaliczać do wokalistów niż raperów. Jednak Twoje początki były chyba bardziej hiphopowe, prawda?
Grem: Dziękuję. Tak, od początku zajmowałem się rapem. Jestem i byłem zawsze słuchaczem różnych gatunków, ale dopiero po jakimś czasie od rozpoczęcia tworzenia zdecydowałem się na spróbowanie czegoś więcej poza rapowaniem. Chyba musiałem do tego dojrzeć...
WLX: Może powiesz mi, skąd pomysł na oparcie wizerunku na religii voodoo?
Grem: Jasne, ale od razu wyjaśnię, że to voodoo z moich tekstów nie nawiązuje do religii, a do magii, zresztą do jej hollywoodzkiej wersji, nie prawdziwego pierwowzoru... Interesuję się wieloma rzeczami, w tym religiami, okultyzmem czy zjawiskami paranormalnymi, ale w takim samym stopniu jak zwierzętami, komiksami czy lingwistyką. Moje zainteresowania na pewno gdzieś tam odbijają się w moich tekstach, ale jedne są mniej wyraźne, drugie stanowią dla mnie źródło dla wielu porównań czy metafor, jak wilki w przypadku WOOFpaq czy voodoo. Ta "moja" magia voodoo jest dla mnie metaforą mojego stylu: przygotowuję swoje teksty dokładnie jak zaklęcia, czasem kogoś przeklnę, nieraz wbiję komuś szpilę, bywa, że uda mi się kogoś oczarować, a lubię też myśleć, że w jakimś chociaż minimalnym stopniu pomagam ludziom, którzy słyszą moje kawałki, jak szaman. Dlatego nazwałem swój styl Voodoo Bragga.
WLX: W swojej twórczości wyraźnie podkreślasz swoje pochodzenie, ale Nowa Huta nie ma zbyt dobrej opinii w społeczeństwie. Jestem w takim razie ciekaw, co takiego w niej widzisz, że reprezentujesz patriotyzm lokalny?
Grem: Nie jestem szczególnym patriotą, ale rzeczywiście jestem przywiązany do miejsc, w których spędziłem więcej czasu, a w Nowej Hucie spędziłem większość swojego życia, nawet jeśli na samym początku nie zależało to ode mnie. Przyznaję, że kiedy zacząłem podkreślać swoje pochodzenie, robiłem to z przekory: zawsze spotykałem się ze złymi opiniami na temat mojej dzielnicy, które zresztą były mocno przekoloryzowane - czy może w tym przypadku przyciemnione. Nie jestem stereotypowym nowohucianinem i nie wiem, czy znam kogoś takiego jak typowy mieszkaniec Nowej Huty. Na szczęście od wielu lat poza przekorą mam jeszcze inne podstawy do bycia dumnym z tego miejsca: zacząłem spotykać i nadal spotykam coraz więcej osób, które robią dużo dobrego na terenie dzielnicy - chociażby w sektorze kultury i sztuki. Jest tu wiele ośrodków i domów kultury, dwa teatry, kino studyjne, wiem o przynajmniej trzech studiach nagraniowych, działa tu kilka stowarzyszeń ukierunkowanych w ten sposób, sporo zespołów muzycznych, paru komików, aktorzy, tancerze, rysownicy komiksów, operatorzy, ludzie z pasją... Pewnie to nic nadzwyczajnego, bo jest tak w wielu miejscach, ale jeśli wziąć pod uwagę, że mówimy o dzielnicy owianej złą sławą, to chyba jest z czego być dumnym? Poza tym Nowa Huta jest samowystarczalna, spędzam w niej większość czasu, dlatego mimo wszystko bardziej czuję się nowohucianinem niż krakusem. No i lubię mieszkać w bloku...
WLX: Wśród moich znajomych jest wielu takich, którzy bardzo chwalili działalność "Zwiastuna". Ja przyznam szczerze, że zwróciłem na Ciebie uwagę po kawałku "Nie słucham radia" Ławy Przysięgłych. Można Cię też usłyszeć gościnnie u Wąskiego. Wnioskuję z tego, że utożsamiasz się z lokalnym podziemiem, tak?
Grem: Maczałem palce w naprawdę wielu projektach, w paru działam od wielu lat jako jeden z ich elementów, przy kilku mocno pomagałem organizacyjnie - jak przy wspomnianych składankach z cyklu "Zwiastun". Siłą rzeczy znam się z chyba większością wykonawców lokalnych, nie tylko rapowych, a wielu spośród nich to moi koledzy. Poza wymienionymi przez Ciebie płytami usłyszeć mnie można jeszcze na kilku albumach nagranych z moimi ekipami albo jako gościa na sporej liczbie innych projektów. Moja dyskografia liczy około 70 pozycji, w większości gościnnych udziałów.
WLX: Wow! To naprawdę imponujące dokonanie. Jednak ostatnimi czasy wraz z WOOFpaq udało się Wam odnieść zwycięstwo również poza granicami Krakowa. Możesz nam o tym opowiedzieć?
Grem: Razem z Szymanem Selectą z mojej ekipy WOOFpaq wzięliśmy udział w pewnym przeglądzie kapel we Wrocławiu i zajęliśmy pierwsze miejsce. Bardzo mnie to cieszy, zwłaszcza że jurorami byli głównie wokaliści. Jestem też jednak trochę zaskoczony, bo w przeglądzie wystartowały zespoły grające różne gatunki i składające się z żywych instrumentów a my zagraliśmy tylko z udziałem mikrofonu i gramofonu. Wygrana w takim przeglądzie motywuje do dalszej pracy.
WLX: Powiedz mi, w jakie projekty jesteś obecnie zaangażowany?
Grem: W tej chwili wydaję album "Wszystko gra" z moją rapowo-reggaeową ekipą Shoom. Jestem też częścią labelu G3R, do którego przynależy między innymi również wcześniej wspomniany Wąski. Niedawno wypuściłem płytę ze swoim starym składem Grad Gromów, niedługo wypuszczę z drugim starym składem 4HM. Jest jeszcze parę rzeczy na ukończeniu, ale skupiam się teraz najbardziej na działaniach z WOOFpaq - nowym zespołem, który razem ze mną tworzą wcześniej wspomniany DJ/producent Szyman, a także DJ Cichy, gitarzysta i producent Clean-Tone Factory oraz nasz najnowszy element klawiszowiec i producent Pece. Pomaga nam też stale kilka zaprzyjaźnionych osób. Jako WOOFpaq pracujemy teraz nad paroma wydawnictwami o mieszanych klimatach. Sprawdzamy się też w innych rodzajach działalności - organizujemy w Krakowie imprezy z cyklu WOOFment, a wkrótce wystartujemy z ciuchami firmowanymi jako wearWOOF. Pomysłów mamy sporo i mam nadzieję, że uda nam się je wszystkie prężnie zrealizować.
WLX: Chcesz kogoś pozdrowić?
Grem: Pozdrawiam ludzi, z którymi współpracowałem, współpracuję i dopiero będę współpracował. I moich słuchaczy: dawnych, aktualnych i przyszłych. Zapraszam na www.facebook.com/Grem.Psiakrew.