Istnieją na tym świecie płyty, które w momencie wydania były okrzyknięte milowym krokiem w swoim gatunku. Istnieją też takie, które są odbierane jako ukłon w kierunku klasycznych pozycji. Muzyka wciąż się rozwija i ulega lepszym i gorszym metamorfozom. Płyta lubelskiego duetu Maq/Thex nijak nie daje się wrzucić do żadnej z powyższych grup. W pierwszych sekundach odsłuchu wydaje się pewne, że będziemy mieć do czynienia z produkcjami, jakie w obecnym czasie dominują w katalogach wydawnictw zarówno rodzimych jak i zagranicznych. Jednak to tylko pozory stworzone przez Thex'a, który nie boi się używać wyraźnych linii basowych oraz elektroniki, która aż kipi z głośników. Pozory te szybko znikają dzięki dobrze dobranym samplom, które dodają kawałkom ''normalności'', nie męcząc uszu ''komputerowymi dźwiękami'' jak to ma miejsce u wielu modnych wykonawców. Beatmeaker jednak potrafi ''podręczyć '' odbiorcę tak jak np. utworem ''Filip Kotler'', który jak dla mnie osobiście, brzmi niczym bitwa X-vingów w Star Wars. Dużym plusem albumu jest również rapping Maq'a, który w większej części płyty jedzie bardzo dobrze, równo, nie starając się na siłę być melodyjnym. Daje to powiew ''starego dobrego rap'u". Raper zaskakuje ciekawymi koncepcjami utworów oraz tematyką, jednak z całą pewnością Maq nie powinien brać się za śpiewanie. Tak, z całą pewnością refreny śpiewane przez rapera, są największą wadą albumu - nawet w hitowym utworze ''Jad'' zdarza mu się delikatnie zawodzić. Oczywiście od każdej reguły są wyjątki i szczerze przyznam, że refren w ''M3'' wypadł genialnie, Maq położył w nim tak idealnie własny wokal, że porównanie do wejścia Sokoła w ''Śródmieściu Płd.'' ZIP składu nie będzie przesadzone. Podsumowując album, z całą pewnością mogę go polecić do przesłuchania. Choć szczerze ubolewam, że nie znalazło się na nim więcej kawałków takich jak ''3M'' oraz ''Jad'', bo jestem pewny, że do tych utworów z miłą chęcią powrócę.